27. rocznica pożaru w hali Stoczni Gdańskiej

Czwartek, 24 listopada 1994 – ten dzień zapisał się tragicznie na kartach historii Gdańska. Pożar, który wybuchł w hali Stoczni Gdańskiej pochłonął życie siedmiu osób. Ponad 300 zostało dotkliwie poparzonych, choć rany fizyczne mogły się zagoić- ból i poczucie żałoby wciąż życie w sercach wielu mieszkanek i mieszkańców Gdańska. Anna Golędzinowska jest jedną z osób ocalałych z zawieruchy, obecnie radna Gdańska- wciąż pamięta o tragicznych wydarzeniach z 24 listopada. Podczas uroczystości pamiątkowej, w towarzystwie prezydent Gdańska Aleksandry Dulkiewicz zapaliła znicze przy tablicy upamiętniającej te dramatyczne wydarzenia.

Tragiczny finał muzycznego wieczora w Stoczni Gdańskiej

Nikt nie spodziewał się tragicznego zakończenia wieczoru. Wiele ludzi przybyło świetnie bawić się na koncercie zespołu Golden Life, później zaplanowano transmisję ceremonii rozdania nagród MTV. Na imprezie obecnych było około 2000 widzów, w większości w wieku od lat 13 do 20.

Około godziny 20:50 muzycy opuścili scenę, już wtedy dało się zauważyć tlący się na drewnianym fragmencie trybuny ognień. Widzowie w większości zignorowali sytuację zakładając, że jest to element oświetlenia. Niczego niespodziewający się ludzie oczekiwali na rozpoczęcie transmisji; w tym samym czasie ochrona usiłowała zwalczyć źródło coraz bardziej rozprzestrzeniającego się ognia. Gdy ogień zajął kurtynę, tym samym przenosząc się w stronę sufitu – zaczęła wzrastać panika. Punktem kulminacyjnym, który zapoczątkował paniczną ucieczkę tłumu było wyłączenie prądu i tym samym wygaszenie wszystkich świateł na hali.

Przerażony tłum ruszył w stronę głównego wyjścia z hali, które nie było w stanie pomieścić takiej ilości osób na raz. W panice ludzie tratowali siebie nawzajem, osoby które znajdowały się bliżej ognia zostały dotkliwie poparzone. Dwie osoby zginęły na miejscu. Zaledwie 13-letnia Dominika Powszczuk została stratowana przez paniczny tłum; drugą ofiarą był Wojciech Klawinowski, pracownik telewizji Sky Orunia. Zginął podczas próby wyniesienia sprzętu telewizyjnego z płonącej hali. Kolejnych pięć osób zmarło na wskutek poniesionych obrażeń. Wśród osób, które zmarły w szpitalach byli ochroniarze, którzy w trakcje ewakuacji wynosili osoby, które utraciły przytomność. Około trzystu osób wymagało leczenia ze względu na poparzenia, osoby najbardziej poszkodowane musiały się leczyć w Specjalistycznym Szpitalu Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich.

Gdańsk pamięta o ofiarach pożaru

Do tej pory nie wiadomo kto dokonał podpalenia. Jedyne co udało się ustalić, że było to prawdopodobnie celowe podpalenie. Organizatorzy imprezy zostali oskarżeni za niestosowanie się do podstawowych zasad zabezpieczeń przeciwpożarowych oraz nie zapewnienie bezpiecznych wyjść ewakuacyjnych.

Zespół Golden Life, aby upamiętnić ofiary wydarzenia nagrał utwór zatytułowany 24.11.94. To właśnie z tego utworu pochodzi tekst umieszczony na belce pomnika upamiętniającego tragiczne wydarzenia. Na miejscu, gdzie wcześniej znajdowała się hala obecnie ustawiono pomnik: dwie kolumny wspierające metalową belkę, na której wyryto napis przypominający o tym jak krótkie i kruche jest życie.

Co roku, w rocznicę tragedii prezydent Gdańska tradycyjnie składa kwiaty i znicze pod pomnikiem upamiętniającym ofiary pożaru. Anna Golędzinowska w 1994 roku miała 16 lat, była jedną z ofiar wymagających specjalistycznego leczenia w szpitalu Siemianowicach. Po latach wspomina lęk, samotność ale również ciepło i opiekę jaką obdarzyli ją zupełnie obcy ludzie. Za prawdziwego bohatera tej nocy uważa Ryszarda Tomczaka, szefa ochrony, który zginął ratując ludzi z pożaru.