Choć na głównym planie politycznym panuje obecnie napięcie związane ze zbliżającymi się wyborami parlamentarnymi, to w mieście Gdańsk już teraz zaczynają pojawiać się informacje na temat przyszłorocznych wyborów samorządowych. Właśnie Kacper Płażyński, poseł partii Prawo i Sprawiedliwość, który w poprzednich wyborach startował jako kandydat tej partii na stanowisko prezydenta miasta, ogłosił w radiowym wywiadzie, że nie planuje ubiegać się o to stanowisko w kolejnej kadencji.
Tym samym Prawo i Sprawiedliwość pozostaje bez kandydata na prezydenta Gdańska. Słowa polityków tej partii wskazują, że poszukują oni osoby niezwiązanej z żadną partią, lecz jednocześnie wiarygodnej. Tego typu poszukiwania trwają już od kilku lat.
„Owszem, chciałbym być prezydentem Gdańska. Jest to piękne i szlachetne stanowisko, wiąże się z dużą odpowiedzialnością, ale moją pasją jest praca w parlamencie i nie mam zamiaru zmieniać swoich planów” – powiedział Płażyński podczas wywiadu w Radiu Gdańsk.
Poseł podczas tego samego wywiadu podkreślał, że Prawo i Sprawiedliwość powinno poszukiwać sojuszników i stawiać na osoby mające silną markę oraz zaufanie społeczne. „Nie musi to być osoba związana z naszą partią. Najważniejsze jest to, aby miała szerokie poparcie społeczne.” – dodał.
Mimo rezygnacji Płażyńskiego z ubiegania się o prezydenturę Gdańska, środowisko partyjne Prawa i Sprawiedliwości przyjęło tę wiadomość ze spokojem. Jak mówi jeden z działaczy tej partii: „Kacper Płażyński zdaje sobie sprawę, że w Gdańsku nie da się wygrać wyborów tylko na popularności nazwiska. Nie chce doświadczyć kolejnej porażki, która mogłaby przyczynić się do utrwalenia o nim negatywnego wizerunku.”