Podczas inauguracyjnego meczu sezonu żużlowego 2024, drużyna z Gdańska – Energa Wybrzeże – stoczyła zaciętą walkę aż do ostatniego biegu z Wilkami Krosno, drużyną, która ostatnio spadła z ekstraligi. Mimo determinacji i zaangażowania gdańszczan, to jednak zawodnicy z Krosna okazali się nieznacznie sprawniejsi na torze.
Zanim doszło do pierwszych rozgrywek sezonu na gdańskim torze, ekipa musiała zmierzyć się z ogromnymi problemami technicznymi. Przygotowanie nawierzchni do bezpiecznych wyścigów przypominało epicką sagę. Doświadczeni fani żużla prawdopodobnie nie pamiętają tak skomplikowanych trudności przedsezonowych na tym obiekcie. Jednakże, mimo problemów ze śliskimi i błotnistymi fragmentami toru, sytuacja została opanowana do czwartku. Dzięki temu żużlowcy Energi Wybrzeża mogli przeprowadzić treningi oraz zapoznać się z warunkami nawierzchni.
Kibice, obserwując drużynę gdańską w walce z rywalem, który już zdążył przeprowadzić kilkanaście treningów i rozegrać kilka meczów sparingowych, odnieśli wrażenie, że ich ulubieńcy wyglądają na torze dość nieśmiało. Wielu z nich pokładało nadzieje w zawodnikach tacy jak Nicolai Klindt, Niels-Kristian Iversen czy Tom Brennan, którzy wcześniej wystartowali w lidze angielskiej, oraz w wynikach treningów Krzysztofa Kasprzaka czy Mateusza Tondera w Lesznie i Rawiczu. Czy jednak te oczekiwania były oparte na solidnych podstawach? Odpowiedź miała przynieść niedzielne popołudnie na stadionie im. Zbigniewa Podleckiego.