Inicjatywa doświetlenia Gdańska zaczęła się od licznych sygnałów od mieszkańców oraz radnych dzielnic, którzy zgłaszali, że w niektórych obszarach miasta po zapadnięciu zmroku jest po prostu „za ciemno”. Pomimo że problem nie zawsze dotyczył całych ulic, ale często jedynie kilku miejsc, które wymagały dodatkowych dwóch lub trzech lamp. W ciągu ostatnich lat miasto z powodzeniem zdążyło zainstalować nowe oświetlenie w średnio 50 lokalizacjach rocznie.
Program miejski „Jaśniejszy Gdańsk” został oficjalnie zapoczątkowany przez prezydenta Pawła Adamowicza pod koniec sierpnia 2016 roku. Inicjatywa ta była efektem jego regularnych spacerów służbowych po różnych dzielnicach Gdańska, a także stałych spotkań z mieszkańcami. Ci często artykułowali potrzebę doświetlenia określonych odcinków ulic. Plan programu przewidywał zainstalowanie nowego oświetlenia w ponad 500 punktach na terenie miasta. Priorytetem było oświetlenie miejsc prowadzących do szkół i obiektów użyteczności publicznej oraz tam, gdzie ruch pieszych czy pojazdów był szczególnie intensywny.
Zgodnie z założeniami programu „Jaśniejszy Gdańsk”, planowano budowę słupów oświetleniowych oraz montaż dodatkowych opraw przy już istniejących drogach. To oznaczało, że projektanci odpowiedzialni za tworzenie planów nowego oświetlenia musieli uwzględnić fakt, że instalacja słupów i kabli nie mogła zakłócać rozwoju drzew i innej infrastruktury naziemnej czy sieci podziemnych.
Bogusław Nadolny przyznaje jednak, że nie zawsze jest możliwe dokładne przestrzeganie planów. Starodawne sieci podziemne nie zawsze przebiegają tak, jak pokazano to w dokumentacji technicznej. Czasami konieczne są modyfikacje lokalizacji słupów oświetleniowych lub korekta trasy kabli zasilających. Dodatkowe wyzwania stanowiły niedostępność niezbędnych materiałów budowlanych oraz opóźnienia w dostawach, co było szczególnie odczuwalne podczas pandemii.