Czternastolatek "żartujący" o bombie na lotnisku w Gdańsku, przypłacił to mandatem dla ojca i odwołanym lotem

W pewnym niesprzyjającym momencie dla ojca i jego czternastoletniego syna, sytuacja przybrała nieoczekiwany obrót. Wszystko rozegrało się na lotnisku w Gdańsku, gdzie podczas odprawy granicznej chłopiec ogłosił, że posiada bombę w bagażu. Takie zachowanie skończyło się nałożeniem mandatu na ojca młodego żartownisia oraz anulowaniem planowanego lotu do Norwegii na weekend.

Tak zwane „bombowe” żarty na gdańskim lotnisku skutkowały interwencją straży granicznej. Jak do tej pory, wielu pasażerów zdecydowało się na takie nieodpowiednie żarty, jednak zarówno pracownicy portu lotniczego, jak i strażnicy graniczni, nigdy nie byli z nich zadowoleni.

Niestety, wciąż zdarzają się osoby, które decydują się na takie działania, narażając siebie na kłopoty. Najnowszy incydent dotyczy czternastolatka, który twierdził, że ma bombę w bagażu podczas odprawy na gdańskim lotnisku.

Wszystko wydarzyło się podczas odprawy bagażowo-biletowej przed planowanym wylotem chłopca i jego ojca do Norwegii. W obliczu tego rodzaju żartów, personel obsługujący lotnisko nie pozostaje obojętny i natychmiast powiadamia straż graniczną.

Pomimo przeprosin ze strony ojca nastolatka za niewłaściwe zachowanie syna, został on ukarany mandatem za wykroczenie popełnione przez młodzieńca. Konsekwencją tego incydentu było również niemożliwe do zrealizowania podróży do Norwegii.