Mężczyzna, który stracił swoje dzieci w strzelaninie na drodze S7 w Borkowie niedaleko Gdańska w październiku, zmarł. Czterdziestolatek nie przeżył mimo intensywnej opieki medycznej i zakończył swoją walkę o życie w szpitalu.
Wiadomości o tym, że do wielkiego karambolu doszło 18 października poprzedniego roku na trasie ekspresowej S7 koło Gdańska, między wjazdami Lipce a Gdańsk Południe, na remontowanym odcinku trasy w Borkowie, wstrząsnęły Polską. W tej tragicznej kolizji brało udział łącznie 21 pojazdów – 18 samochodów osobowych i trzy ciężarówki. Łącznie w tych pojazdach przemieszczało się 56 osób. Niestety, cztery osoby zginęły na miejscu, a 15 odniosło różnego stopnia obrażenia.
Wśród tych, którzy stracili życie byli Eliza, dziewięcioletnia dziewczynka i jej dwanaście lat starszy brat Tomek. Ich personalia zostały potwierdzone przez prokuraturę po przeprowadzeniu badania DNA. Pochodzili z Nowej Wsi Malborskiej, gdzie uczęszczali do miejscowej szkoły podstawowej.