Na portalu kibiców Lechii Gdańsk, Lechia.gda.pl, pojawił się wpis, który wzbudził ogromne kontrowersje. Słowa zawarte w artykule, szczególnie te określające Polskę jako „to gó***”, wywołały falę reakcji w mediach społecznościowych oraz wśród sympatyków piłki nożnej. Karol Nawrocki, nowy prezydent kraju, obecny na meczu, mógł być szczególnie zaskoczony takimi wypowiedziami.
Nieoczekiwane słowa po meczu
Wpis został zamieszczony po spotkaniu Lechii Gdańsk z Motorem Lublin, które zakończyło się remisem 3:3. Autor artykułu nie ograniczył się jednak tylko do relacji sportowej, ale wplótł również wątek polityczny, co dodatkowo podgrzało atmosferę. Wspomniana była obecność Karola Nawrockiego, co jedynie zwiększyło zainteresowanie wpisem.
Polityczne akcenty i ich wpływ
Artykuł na portalu Lechia.gda.pl nie tylko skupił się na wydarzeniach sportowych, ale także wprowadził element polityczny poprzez krytykę obecnej sytuacji w kraju. Autor stwierdził, że nie zamierza opowiadać się po żadnej ze stron konfliktu politycznego, określając go jako „pseudo wojenkę”. Krytyka obecnej sytuacji w Polsce, w tym problemów społecznych i ekonomicznych, takich jak ubóstwo czy kryzys mieszkaniowy, wywołała oburzenie.
Szybkie reakcje i stanowisko Jagiellonii Białystok
Reakcje na kontrowersyjny wpis były natychmiastowe. Ziemowit Deptuła, prezes Jagiellonii Białystok, stanowczo zareagował, informując, że autor wpisu nie otrzyma akredytacji na przyszłe mecze w Białymstoku. Podkreślił, że pewnych granic nie można przekraczać, co było jasnym sygnałem dla innych kibiców i dziennikarzy.
Oświadczenie redakcji portalu
Redakcja Lechia.gda.pl szybko wydała oświadczenie, w którym przeprosiła za zaistniałą sytuację. Podkreślili, że takie treści nie powinny nigdy pojawić się na ich stronie i zapewnili, że podjęto odpowiednie kroki w stosunku do redaktora odpowiedzialnego za wpis.
Cała sytuacja pokazuje, jak szybko kontrowersyjne treści mogą rozprzestrzeniać się w sieci i jakie konsekwencje mogą mieć dla osób związanych z ich publikacją. Internet nie zapomina, a zrzuty ekranu mogą krążyć po sieci jeszcze długo po usunięciu oryginalnego wpisu.