Sobotni incydent przy historycznej Bramie nr 2 Stoczni Gdańskiej wywołał szeroki oddźwięk w mieście. Dwoje aktywistów z ruchu Ostatnie Pokolenie usłyszało zarzuty zniszczenia zabytku po tym, jak oblali pomarańczowym proszkiem elewację tego symbolicznego miejsca. Grozi im za to nawet osiem lat więzienia.
Jak doszło do zdarzenia w sobotni poranek
Wszystko zaczęło się od rutynowej kontroli policyjnej. Funkcjonariusze zauważyli przy Bramie nr 2 grupę pięciu osób, których zachowanie wydało im się podejrzane. Kiedy rozpoczęto legitymowanie, dwoje z nich błyskawicznie sięgnęło do plecaków i wyciągnęło gaśnice wypełnione pomarańczowym proszkiem.
W ułamku sekundy aktywista i aktywistka rozpylili farbę na elewacji budynku, który od dziesięcioleci stanowi jeden z najważniejszych symboli gdańskiej Solidarności. Miejsce to, gdzie w 1980 roku robotnicy stoczniowi rozpoczęli strajk, który zmienił bieg polskiej historii, zostało objęte ochroną konserwatorską jako zabytek.
Natychmiastowa interwencja i zatrzymania
Policjanci błyskawicznie zareagowali na prowokację. Zatrzymano wszystkich pięć uczestników akcji – trzy kobiety w wieku 18, 23 i 24 lat oraz dwóch mężczyzn liczących sobie 23 i 64 lata. Szybka reakcja służb uniemożliwiła dalsze niszczenie zabytkowej elewacji.
Wszyscy zatrzymani zostali przewiezieni na komisariat, gdzie rozpoczęły się czynności wyjaśniające. Policja zabezpieczyła również dowody, w tym użyte gaśnice i pozostałości farby na budynku.
Prokuratura stawia poważne zarzuty
Prokuratura Rejonowa Gdańsk-Śródmieście po analizie zebranego materiału postawiła zarzuty dwóm osobom bezpośrednio odpowiedzialnym za oblanie budynku. Jak informuje prokurator Ariadna Rużewicz-Zielińska, działali oni na podstawie ustawy o ochronie zabytków i monuments.
Sąd zastosował wobec oskarżonych środki zapobiegawcze w postaci dozoru policyjnego. Dodatkowo nałożono na nich zakaz kontaktowania się między sobą, co ma zapobiec ewentualnym próbom uzgadniania wersji wydarzeń przed procesem.
Co stanie się z pozostałymi uczestnikami
Trzech pozostałych zatrzymanych miało więcej szczęścia. Prokuratura potraktowała ich jako świadków zdarzenia, a nie współsprawców czynu. Po złożeniu szczegółowych zeznań na temat przebiegu sobotniej akcji zostali zwolnieni do domów bez stawiania jakichkolwiek zarzutów.
Ta różnica w traktowaniu pokazuje, że organy ścigania dokładnie analizowały stopień zaangażowania każdej z zatrzymanych osób w niszczenie zabytku.
Jakie konsekwencje czekają sprawców
Zniszczenie lub uszkodzenie zabytku to jedno z poważniejszych przestępstw przeciwko dziedzictwu kulturowemu. Kodeks karny przewiduje za ten czyn karę pozbawienia wolności do 8 lat. Wysokość ewentualnej kary będzie zależała od wielu czynników, w tym od skali zniszczeń, wartości historycznej obiektu i okoliczności czynu.
Sąd będzie również musiał rozważyć motywację sprawców i ich wcześniejszą niekaralność. Aktywistom może pomóc fakt, że działali w ramach protestu społecznego, choć nie usprawiedliwia to niszczenia zabytków.
Dlaczego Brama nr 2 jest tak ważna dla Gdańska
Miejsce, które stało się celem sobotniej akcji, ma wyjątkowe znaczenie nie tylko dla Gdańska, ale dla całej Polski. To właśnie przy tej bramie w sierpniu 1980 roku Lech Wałęsa wraz z innymi działaczami rozpoczął strajk, który doprowadził do powstania Solidarności.
Budynek jest dziś częścią Europejskiego Centrum Solidarności i podlega szczególnej ochronie konserwatorskiej. Wszelkie prace przy jego elewacji wymagają zgody wojewódzkiego konserwatora zabytków, a nieautoryzowane ingerencje w jego wygląd są surowo karane.
Co dalej ze sprawą aktywistów
Prokuratura kontynuuje śledztwo, które ma wyjaśnić wszystkie okoliczności sobotniej akcji. Sprawdzane są między innymi powiązania zatrzymanych z ruchem Ostatnie Pokolenie oraz to, czy podobne akcje były planowane w innych miejscach w Gdańsku.
Oskarżeni aktywista i aktywistka pozostają na wolności pod dozorem policyjnym. Muszą regularnie stawiać się na komisariacie i nie mogą opuszczać kraju bez zgody sądu. Najbliższe tygodnie pokażą, jakie dokładnie zarzuty usłyszą i czy prokuratura będzie wnioskować o surowsze środki zapobiegawcze.
Sprawa przypomina o delikatnej granicy między prawem do protestu a szacunkiem dla dziedzictwa kulturowego. Choć motywacje aktywistów mogą być szlachetne, wybór tak symbolicznego miejsca na manifestację wzbudza kontrowersje wśród mieszkańców miasta, dla których Brama nr 2 pozostaje świętym miejscem pamięci o walce o wolność.