Rozgłos wokół Gdańska narasta, a kontrowersje dotyczące wzrostu cen stają się coraz bardziej głośne. Politycy partii Prawo i Sprawiedliwość utrzymują, że miasto znajduje się na drodze do podwyżek. Przywołują fakt, że od lutego tego roku opłata za parkowanie wzrosła o 30 procent, a czynsz za lokale wystawiane do wynajęcia przez Gdańskie Nieruchomości podrożał o 17 procent. Co więcej, od dnia 17 lutego zaczęły obowiązywać nowe stawki za usługi wodociągowe i kanalizacyjne, które są wyższe o 10 procent.
Kacper Płażyński, poseł tej partii, twierdzi, że miasto nie szanuje swoich mieszkańców. Wyraził swoje oburzenie na jakiegoś redaktora miejskiej strony internetowej, który miał napisać artykuł o tzw. „korekcie” czynszów. Poseł Płażyński nazywa 17-procentową podwyżkę dla najuboższej części społeczeństwa Gdańska „korektą”, ponieważ według niego w mieście nie ma podwyżek. Kieruje więc swoje gorzkie słowa do prezydent Aleksandry Dulkiewicz, pytając, czy pilotuje ona miasto w taki sposób jak to powinna robić od początku swojej kadencji.
Z drugiej strony, Daniel Stenzel, rzecznik prezydent Gdańska, zasugerował, że politycy Prawa i Sprawiedliwości są populistami. Tłumaczył, że sytuacja rynkowa zmusiła miasto do podjęcia decyzji o podwyżkach. Według niego, poseł Płażyński jest oderwany od realiów miejskich i codziennej rzeczywistości Polaków. Stenzel podkreślił, że przez ostatnie cztery lata co roku słychać było o wyższych cenach energii, kosztach pracy oraz inflacji. Twierdzi, że na to miał wpływ poprzedni rząd, któremu poseł Płażyński udzielał swojego poparcia.