Kwestia pyłu węglowego, który zalega na hałdach Portu Gdańsk i wywołuje problemy dla lokalnych mieszkańców, jest nieodmiennie aktualna od długiego czasu. Przypadłość ta stała się na tyle poważna, że mieszkańcy różnych dzielnic Gdańska zgłosili do premiera swoje obawy, nie widząc nadziei na poprawę sytuacji przez lokalne władze. Wobec tego, port gdański deklaruje „nową erę” działań.
Węgiel, importowany do Polski, jest magazynowany na hałdach w Porcie Gdańsk. Sytuacja ta nasiliła się po wkroczeniu Rosji na Ukrainę, co spowodowało wzrost liczby przeładunków. Skutkiem ubocznym akumulacji węgla jest pył unoszący się w powietrzu, który dla ludności Nowego Portu stał się nieznośny.
Jak informuje „Gazeta Wyborcza”, w odpowiedzi na liczne protesty i interwencje ze strony miejskich urzędników, zarząd portu obiecał podjąć kroki mające na celu rozwiązanie problemu. Środki te obejmowały zraszanie hałd mieszaniną polimeru i wody, co miało zmniejszyć ilość unoszącego się pyłu, a także zwiększenie kontroli nad emisją.
Mimo podjętych działań, nie przyniosły one oczekiwanych rezultatów. W rezultacie, mieszkańcy Gdańska zwrócili się z prośbą o interwencję do premiera Donalda Tuska jesienią ubiegłego roku. W marcu tego roku doszło do zmiany władz w Porcie Gdańsk.
Dorota Pyć, która obecnie stoi na czele spółki zarządzającej portem, zapowiedziała, że rozwiązanie problemu pyłu węglowego jest jednym z jej priorytetów. „Gazeta Wyborcza” informuje, że w liście skierowanym do rad dzielnic przyportowych, Pyć zaapelowała o „zakończenie starej ery” i nawiązanie nowej współpracy.